Krótko Po Nutach #1 – Steczkowska, Gahan, Del Rey, Lovato, Adams

Krótko Po Nutach #1 – Steczkowska, Gahan, Del Rey, Lovato, Adams post thumbnail image

Powiem wam coś totalnie szczerze – pisanie długich recenzji zaczęło mnie męczyć. Naraz wychodzi mnóstwo nowych płyt (a od chwili wprowadzenia piątków z nową muzyką, jest tego wręcz hurtowa ilość), a ja czuję jakiś wewnętrzny przymus, by O KAŻDEJ napisać jakąś recenzję. I totalnie nie umiem tego zwalczyć, przez co zaczęło mnie to męczyć.

Ale, że w końcu muszę ćwiczyć warsztat pisarski (wybaczcie, że akurat wy jesteście egzaminatorami moich wypocin), to zdałem sobie też sprawę, że najtrudniej się pisze… krótko. Dlatego, od teraz zamiast kilku (nastu) podobnie brzmiących recenzji, z której każda ma własny URL – od dzisiaj będę je zbierał co jakiś czas w takim cyklu.

Zapraszam na pierwsze „Krótko Po Nutach”!

John Newman – Revolve
O ile przekombinowanie, które cechowało pierwszy album 25-letniego Brytyjczyka, można było darować ze względu na aspekt debiutowania właśnie, tak ta rzecz przy drugim longplay’u Johna Newmana mocno irytuje. Mamy tu gospel, mamy tu jazz, mamy tu rocka, mamy tu mocno egzaltowane soulowe śpiewy z popową chwytliwością. Tyle, że wszystkie utwory zrobione są na jednym patencie, a pomiędzy wymienionymi wcześniej składnikami dorzucamy za dużo soli do tej potrawy i robi się rzecz coraz bardziej niestrawna. Gdyby to była tylko EPka, dałoby się to przeżyć. Ale oddaję sprawiedliwość Newmanowi, że chce robić rzeczy nieszablonowe. Niech tylko zda sobie sprawę że jakość nie równa się ilość.
3/10

Justyna Steczkowska i Boban Markovic – I na co mi to było?
Coraz trudniej nadążyć za muzycznymi eksperymentami Justyny Steczkowskiej. Rok temu jako Anima (wzór kobiety doskonałej) śpiewała refleksyjne teksty w aranżacjach elektronicznych/trip-hopowych, a teraz założyła cygańską suknię i wsiadła do bałkańskiego taboru. Żywiołowe melodie na akordeonie, kontrabasie, dęciakach w połączeniu z porywistym wokalem Justyny śpiewającej o wysyłaniu smsów z piekła zapraszają na skoczną zabawę rodem z bałkańskiego wesela. Wino się leje niemal nieustannie, a kaca brak. A ty pij i znów tańcz z Bobanem i Justyną!
7/10

Demi Lovato – Confident
Już trzeci album z rzędu wokalistka z fabryki Disney Channel próbuje nam sprzedać historyjki o dojrzałości i „pokazywaniu siebie takiej, jak jej nie znamy”. I po raz kolejny słychać chihuahua chcącą być wilczurem. Poza powtarzaniem patentów z poprzedniej płyty Demi, brak jakichkolwiek postępów (takie Kingdom Come brzmi jak kopia singla Heart Attack). Wokalne popisy Lovato, brzmiące jakby chciała co najmniej wystąpić w operze, umacniają wrażenie, że wokalistka serio się gdzieś pogubiła. Co gorsza, poza Cool For The Summer więcej przebojów tu nie ma. Demi, jeśli faktycznie w takim wydaniu dobrze się czujesz, to OK. Ale skończ już z opowiadaniem o dorosłości. Przynajmniej póki faktycznie nie dorośniesz.
4/10

Dave Gahan & Soulsavers – Angels & Ghosts
Szamańskie obrzędy okraszone jednym z najbardziej hipnotyzujących głosów świata. Konia z rzędem temu, kto potrafił postawić grubą, czarną krechę pomiędzy solowym dorobkiem lidera Depeche Mode, a jego twórczością własną. Duch nagrań DM od zawsze unosił się nad solowymi albumami Gahana, ale nie mówcie mi, że tylko ja na Angels & Ghosts słyszę głośne wpływy Songs of Faith & DevotionMusic For The Masses. I to powinno cieszyć, w końcu to jedne z najciekawszych muzycznie okresów DM. Ale, co najważniejsze, wciąż słychać że to Dave Gahan i Soulsavers.
(po całość zapraszam do mojej recenzji na wyspa.fm)
8/10

Selena Gomez – Revival
Zarówno Selena, jak i wyżej wspomniana Demi Lovato –  w odróżnieniu od ich koleżanki z czasów Disney Channel, która upodobała sobie siedzenie nago na kuli burzącej – obrały znacznie subtelniejszą drogę w udowadnianiu światu swojej dojrzałości. Selena na nowym albumie daje nam temu wyraz już samą okładką, ale muzycznie robi to znacznie lepiej niż Lovato. Słychać tu korzystanie z najlepszych wzorców pokroju Christiny Aguilery z okresu Stripped czy Nelly Furtado za czasów Maneater. To zwyczajnie świetny dance-pop z domieszką współczesnych trendów, któremu warto dać szansę. Niewypałów jest tu dosłownie kilka, które nie przeszkadzają takim świetnie brzmiącym hitom jak Me & The Rhythm, Sober czy Same Old Love. Pozwólmy Selenie się rozwijać, a już niedługo może być poważną konkurencją dla Jennifer Lopez czy nawet Beyonce.
6/10

Ryan Adams – 1989
Wyobraźcie sobie sytuację, w której Krzysztof Grabaż Grabowski postanowi nagrać album z przebojami Margaret. Brzmi komicznie? Owszem. Ale nie wtedy, kiedy postanowi odwrócić te utwory o 180 stopni i zaserwować wyłącznie we własnym sosie. Tak właśnie brutalnie postąpił Ryan Adams z najnowszym albumem Taylor Swift. Ale efekt, nie jest brutalny, wprost przeciwnie – synth-popowe utwory Swift zyskały nowe, lepsze życie w kompozycjach blues-rockowych Takiego Style nie powstydziłby się Bruce Springsteen, Bad Blood zostało przerobione na rasowe country, a Wildest Dreams brzmi niczym With Or Without You U2. Takie mieć naprawdę niezłe cojones, by takie coś zrobić!
7/10

Mietek Szcześniak i Krzysztof Herdzin – Songs From Yesterday
Czego się można spodziewać, kiedy dowiadujemy się, że Mietek Szcześniak postanawia wydać album z aranżacjami hitów Beatlesów, Rolling Stones i Erica Claptona? Na pewno nie takiego efektu, jaki dostaliśmy na Songs From Yesterday.  Wszyscy mamy sobie coś z inżyniera Mamonia i lubimy piosenki, które już znamy. Ale też dobrze wiemy, że coverować też trzeba umieć. Mietek Szcześniak z Krzysztofem Herdzinem – pianistą, współpracującym wcześniej m.in. z Kayah, Edytą Geppert i Anną Marią Jopek – wiedzieli o tym doskonale, więc zamiast tradycyjnych coverów zafundowali nam coś w rodzaju transpozycji utworów – z oryginalnych utworów wzięli teksty i aranże zrobili niemal od zera.
(po więcej zapraszam do mojej recenzji na wyspa.fm)
5/10

To by było na tyle. Krótko Po Nutach będzie się ukazywać dosyć nieregularnie – wszystko zależne będzie od tego, ile płyt przesłucham. Mam nadzieję, że taka forma recenzowania się wam spodoba.

1 thought on “Krótko Po Nutach #1 – Steczkowska, Gahan, Del Rey, Lovato, Adams”

  1. Płyta Steczkowskiej bardzo dobra. Nie mogę się doczekać wiosny, bo mniemam, że wtedy przyjedzie ze swoim cygańskim weselem do Wrocławia.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *