Droga Tolu Szlagowska…

Droga Tolu Szlagowska… post thumbnail image

Cześć, Tola!
Na wstępie od razu powiem to najważniejsze – wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! 24 lata – kawał lat, mnóstwo przeżyć i doświadczeń. Swoją drogą, często się dziwię, że jesteś tylko o rok ode mnie młodsza. Dla wielu mogło wydawać się niezrozumiałe, że kiedyś młodszą od siebie osobę stawiałem za wzór do naśladowania. Tak jest – byłaś dla mnie czymś więcej niż tylko idolką z plakatów wieszanych nad łóżkiem (dziś już tylko zostawiłem jeden nad biurkiem w rodzinnym domu).

Dziś, na twoje urodziny, pragnę ci podziękować. Za to, jak wiele dla mnie zrobiłaś.

Nauczyłaś mnie odwagi

Rzucałaś się w oczy, prowokowałaś wizerunkiem, odniosłaś wielki sukces komercyjny – i nie przysparzało ci to popularności. Przy tobie zorientowałem się co to znaczy „hejt”. Widziałem, jak nie raz, nie dwa wylewano na ciebie wiadra pomyj – za muzykę, za styl, za poglądy. Każdy nastolatek (a takimi wtedy byliśmy, zarówno ty jak i ja) nie wytrzymałby łatwo takiej lawiny krytyki – często bezpodstawnej. Ale nie ty. Ty otwarcie i wprost mówiłaś „ja się tym nie przejmuję, ja mam to gdzieś”. I mnie te słowa dały sporo do myślenia – kurczę, jeśli ona tak może… to czemu nie ja? I to nastawienie zostało mi do dzisiaj. Przez długie lata dostawałem cięgi od ludzkości za byle co – nawet za słuchanie ciebie. I do dziś wszystkie takie słowa po mnie spływają. Dzięki tobie.

Tak kiedyś wyglądał mój pokój. Tak, ten chłopaczek przy kości to ja. Gdzieś około 17. roku życia.

Tak kiedyś wyglądał mój pokój. Tak, ten chłopaczek przy kości to ja. Gdzieś około 17. roku życia.

Z pasji do ciebie wyrosła moja pasja do muzyki

Pierwszą rzeczą, którą robiłem po podłączeniu do internetu było wyszukiwanie jakichkolwiek nowych informacji o tobie. Nowa muzyka, nowe zdjęcia, nowe wywiady w TV czy gazetach… Moje wielkie zainteresowanie tobą widać było na moim fanblogu o tobie (jest w internecie do dzisiaj!). I to mi zostało do dziś. Tyle tylko, że zamiast frazy Tola Szlagowska wpisuję w wyszukiwarkę znacznie większa ilość artystów. Ale szperanie po internecie „za tobą” dało mi dużo doświadczenia w tym temacie. I na blogu o tobie pomału wyrabiałem sobie pisarski warsztat.

Zacząłem kupować płyty

<LOL> było pierwszym albumem muzycznym, jaki kupiłem samodzielnie, za zaoszczędzone kieszonkowe. Kasę na Before I’ll die… odkładałem od momentu, w którym poznałem datę premiery. Później, potoczyło się bardzo szybko – oprócz twoich płyt (jednej z nich miałem aż 4 sztuki) migiem kupowałem kolejne. Przez twoje albumy poczułem, jak to jest trzymać muzykę w rękach. I polubiłem to bardzo.

Tak, to też ja. Widzicie te ściany? Tak wyglądał cały pokój w moim pierwszym własnym pokoju. Skaranie boskie ze mnie było.

Tak, to też ja. Napisy i malunki na ścianach inspirowane Blog 27 ozdobiły cały mój pierwszy własny pokój

Dziękuję za to wszystko, Tola. Oraz za całą muzykę jaką mi dałaś przez lata. Nawet jeśli dzisiaj na chłodno jestem w stanie powiedzieć, że nie wszystko mi się podoba – to i tak słucham tych kawałków z uśmiechem na mordzie.

Wszystkiego najlepszego!