Cześć, Tola!
Na wstępie od razu powiem to najważniejsze – wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! 24 lata – kawał lat, mnóstwo przeżyć i doświadczeń. Swoją drogą, często się dziwię, że jesteś tylko o rok ode mnie młodsza. Dla wielu mogło wydawać się niezrozumiałe, że kiedyś młodszą od siebie osobę stawiałem za wzór do naśladowania. Tak jest – byłaś dla mnie czymś więcej niż tylko idolką z plakatów wieszanych nad łóżkiem (dziś już tylko zostawiłem jeden nad biurkiem w rodzinnym domu).
Dziś, na twoje urodziny, pragnę ci podziękować. Za to, jak wiele dla mnie zrobiłaś.
Nauczyłaś mnie odwagi
Rzucałaś się w oczy, prowokowałaś wizerunkiem, odniosłaś wielki sukces komercyjny – i nie przysparzało ci to popularności. Przy tobie zorientowałem się co to znaczy „hejt”. Widziałem, jak nie raz, nie dwa wylewano na ciebie wiadra pomyj – za muzykę, za styl, za poglądy. Każdy nastolatek (a takimi wtedy byliśmy, zarówno ty jak i ja) nie wytrzymałby łatwo takiej lawiny krytyki – często bezpodstawnej. Ale nie ty. Ty otwarcie i wprost mówiłaś „ja się tym nie przejmuję, ja mam to gdzieś”. I mnie te słowa dały sporo do myślenia – kurczę, jeśli ona tak może… to czemu nie ja? I to nastawienie zostało mi do dzisiaj. Przez długie lata dostawałem cięgi od ludzkości za byle co – nawet za słuchanie ciebie. I do dziś wszystkie takie słowa po mnie spływają. Dzięki tobie.
Z pasji do ciebie wyrosła moja pasja do muzyki
Pierwszą rzeczą, którą robiłem po podłączeniu do internetu było wyszukiwanie jakichkolwiek nowych informacji o tobie. Nowa muzyka, nowe zdjęcia, nowe wywiady w TV czy gazetach… Moje wielkie zainteresowanie tobą widać było na moim fanblogu o tobie (jest w internecie do dzisiaj!). I to mi zostało do dziś. Tyle tylko, że zamiast frazy Tola Szlagowska wpisuję w wyszukiwarkę znacznie większa ilość artystów. Ale szperanie po internecie „za tobą” dało mi dużo doświadczenia w tym temacie. I na blogu o tobie pomału wyrabiałem sobie pisarski warsztat.
Zacząłem kupować płyty
<LOL> było pierwszym albumem muzycznym, jaki kupiłem samodzielnie, za zaoszczędzone kieszonkowe. Kasę na Before I’ll die… odkładałem od momentu, w którym poznałem datę premiery. Później, potoczyło się bardzo szybko – oprócz twoich płyt (jednej z nich miałem aż 4 sztuki) migiem kupowałem kolejne. Przez twoje albumy poczułem, jak to jest trzymać muzykę w rękach. I polubiłem to bardzo.
Dziękuję za to wszystko, Tola. Oraz za całą muzykę jaką mi dałaś przez lata. Nawet jeśli dzisiaj na chłodno jestem w stanie powiedzieć, że nie wszystko mi się podoba – to i tak słucham tych kawałków z uśmiechem na mordzie.