Pamiętacie pierwszy Sonisphere Festival w Polsce? Nie pytam czy na nim byliście (jeśli tak – to wam cholernie zazdroszczę), tylko czy pamiętacie jak go ogłoszono. Bo nie wiem jak dla was, ale ja byłem w totalnym szoku. Warszawa doczekała się epokowego wydarzenia – Anthrax, Metallica, Megadeath, i Slayer: Wielka Czwórka Thrash Metalu po raz pierwszy na jednej scenie, na jednym festiwalu. W Polsce! Następny nie był już może tak epokowym wydarzeniem jak pierwszy, ale niewątpliwie był świętem dla fanów ciężkiej muzyki. Bo kto by narzekał na Iron Maiden, Motorhead, Mastodona, i Killing Joke jednego dnia. Rok temu na Bemowo wróciła Metallica by obok swoich największych hitów wykonać w całości w legendarny „Czarny album”, a przed nią publiczność rozgrzali Black Laber Society, Gojira i Machine Head. Mi nie udało się dostać na żaden Sonisphere ze względów różnorakich, i czytając wszelakie relacje płakałem z zazdrości. I chciałbym pojechać na Sonisphere Festival w tym roku. Ale, niestety – jestem już doskonale pewien, iż w 2013 Sonisphere Festival nie zagości do Polski. Dlaczego?
Po pierwsze: ani widu, ani słychu – a czasu coraz mniej… Sonisphere w Polsce odbywał się w okolicach maja-czerwca, i otwierał cały cykl Sonisphere w Europie. Mamy już koniec marca, a Live Nation na pytania o Sonisphere milczy jak zaklęte. Oficjalny facebookowy profil festiwalu nie podaje żadnych informacji, a fani wciąż piszą zbulwersowani. No właśnie…
Po drugie: cisza od Live Nation. I to jest najbardziej irytujące. Nic nie powiedzą, a ludzie niech się wkurzają i pytają „co z Sonisphere”. Ktokolwiek u nich odpowiada za PR – robi to źle. Naprawdę, wystarczyłoby jedno oświadczenie że „z takich i innych powodów w tym roku nie podejmą się zorganizowania Sonishpere w Polsce, ale zapraszają na Impact Festival, gdzie znajdzie się mnóstwo muzyki idealnej dla fanów Sonishphere, zapraszamy na koncerty Iron Maiden w Polsce, zapraszamy na koncert SOAD”, itd. itp. A zamiast tego nic, nic, i ogłaszanie kolejnych koncertów (niemniej jednak – świetnych, i brawa dla nich za m.in. sprowadzenie do Polski Paula McCartney’a). Tylko że jest ich już aż tyle, że nie wiem czy w ten tłum świetnych występów wciśnie się szpilkę z napisem „Sonisphere Festival”. Oho, i już wam zdradziłem ciąg dalszy. Ale co tam, przynajmniej rozwinę się bardziej.
Po trzecie: Impact Festival. A co ma piernik do wiatraka, spytacie? Już tłumaczę. Pierwsza edycja Impact Festival trwała tylko jeden dzień, odbyła się 27 lipca, i zagrały na niej takie zespoły jak Red Hot Chili Peppers, Kasabian, i Public Image Ltd. A co mamy w tym roku? Dwudniową imprezę przesuniętą z końcówki lipca na pierwsze dni czerwca (mniej-więcej wtedy mieliśmy Sonisphere). I rzućcie okiem na line-up dnia pierwszego: Rammstein, Slayer, Korn, Mastodon, Airbourne, Behemoth, Ghost… Czy dla was to też jest set lepszy Sonisphere, niż na imprezę gdzie dominował nieco lżejszy rock?…
Po czwarte: Iron Maiden już mamy. „Żelazna Dziewica” przyjedzie do nas w lipcu na dwa koncerty, do Gdańska i do Łodzi. Tymczasem zespół zagości w ramach tej samej trasy koncertowej jako headliner dwóch ogłoszonych Sonisphere w Europie – we Włoszech i Francji. Powstaje pytanie – skoro Metallica w ramach Sonishpere grała niemalże trasę pod tym szyldem, czemu Live Nation nie postanowiło uczynić takiego ruchu z Iron Maiden? Powiecie „a czy to musi być Iron Maiden?”. Pewnie że nie. Tylko zastanówmy się, kto inny mógłby zagrać w tym roku jako headliner. Metallica? Odpada-dwa razy z rzędu raczej sam bym się nie wybrał, zwłaszcza że nowej płyty brak. Motorhead? Już na Ursynaliach. Mastodon? Na Impact. KISS? Terminy w Europie w większości zaklepane. Anthrax? Na Woodstocku. Megadeath? Rok temu na Metalfest, wątpliwe by w tym roku ponownie zagrali. Queens Of The Stone Age? Na Open’erze. Black Sabbath? No litości, bądźmy realistami. System of a Down? 13 sierpnia, łódzka Atlas Arena. Biffy Clyro? Z całym szacunkiem – ale nie na headlinera festiwalu open air’owego. OK, typy mi się skończyły… Aha, Pearl Jam i Soundgarden, o których krążyły plotki? Dobra, może. Tylko wróćcie do pkt. drugiego i zastanówcie się, czy dałoby się ich w jakimś terminie zorganizować. I tu też dochodzimy do kolejnego punktu, który jest niemal decydującym w całej tej sprawie…
Po piąte: dwa Sonisphere w całej Europie. Kwiecień na horyzoncie, a ogłoszono jedynie dwie edycje Sonishpere – we włoskim Mediolanie, i we francuskim Amneville (gdzie potrwa dwa dni). Szwajcaria, Grecja, Finlandia – cisza, że słychać jak mucha mruga. A co najgorsze, i przeważające całą szalę – brak macierzystego Sonisphere w Anglii. Rok temu impreza została całkiem odwołana (mimo ogłoszonego dawno terminu, i naprawdę potężnego line-up’u), a w tym roku strona festiwalu podaje jedynie info o edycjach francuskiej i hiszpańskiej, a profil festiwalu na FB został skasowany. Jeśli na imprezie głównej kładzie się wielki cień niewiadomej, to czy można spokojnie wierzyć że ujrzymy polską?…
Mimo wszystko – mam nadzieję, że miło się rozczaruję.
(pisane przy moim ulubionym albumie Metalliki „…And Justice For All”)
Facebook Sonisphere Festival UK wydał oficjalne stanowisko kilka tygodniu temu, że głównego, brytyjskiego Soni nie będzie. Dla mnie to zamyka dyskusję :)
Francuzi i Hiszpanie się tym nie przejęli. Polacy – widocznie musieli.
No tak, bo tutaj jedynie pasowałoby zaproszenie Black Sabbath, bo wszystko inne już jest w Polsce. Decyzja absolutnie zrozumiała.