30 września ukaże się – wreszcie – nowy album Renaty Przemyk. Królowej polskiej poezji rockowej, nazywanej niegdyś „czarną Madonną”. Sama okładka nowego wydawnictwa – które będzie nosić tytuł „Rzeźba dnia” – wywołało niemałe zdziwienie w oczach fanów Renaty. Kiedy poznaliśmy promujący singiel „Kłamiesz„, wszystkim bez wyjątku opadły szczęki. Taki sam szok przeżyła cała Polska, kiedy po raz pierwszy usłyszała „Nie mogę cię zapomnieć” Agnieszki Chylińskiej” – Renata Przemyk poszła w dance-pop!
Jasne – artysta musi poszukiwać swojego własnego brzmienia, ewoluować, nie może tkwić w tej samej stylistyce bez przerwy. Można też uzasadniać, że Renata po ostatnich latach nagrywania i koncertowania głównie akustycznie, postanowiła zaszaleć z elektroniką. Zamiast akordeonu i gitar akustycznych, mamy popową perkusję i gitary z mocnymi syntezatorami. Można się spierać czy ten rejon muzyczny pasuje do Renaty, ale na pewno jest to nowość w jej twórczości. Na swój sposób odświeżająca jej półkę muzyczną. Ja osobiście – nie czuję się kupiony.
Ciężko też poznać głos Renaty – a właściwie to, co z niego zostało po przerobieniu studyjnym. Miejscami zamiast śpiewać, beczy jak koza. Sam tekst sprawia wrażenie mocno infatylnego, jakby dla artystki pokroju Eweliny Lisowskiej czy Dody. Przykro się robi. Ci, którzy tej metamorfozy nie kupili, żywią nadzieję że to jedynie „typowy singlowy kawałek”, a album będzie brzmieć inaczej. Chyba to jedyne niektórym pozostało.
Album „Rzeźba dnia” ukaże się 30 września nakładem Universal Music Polska. Menagament Renaty zapowiadając album pisał że będzie „ogromnie zróżnicowany”, a także że „zaskoczy i na pewno nikogo nie pozostawi obojętnym”. W tym drugim już dotrzymano słowa.