Drugi dzień pierwszej edycji gdańskiego Likes Festival – Festiwalu Ludzi Internetu nie obfitował już w tak mocno internetowe gwiazdy, jednak – mimo wszystko – cały czas miało się wrażenie że świat online jest dostępny prawdziwie namacalnie. I nie brakowało równie ciekawych wrażeń, zarówno przy komputerach, jak i przy garach, o wybiegu i scenie muzycznej nie wspominając.
Zaczęło się jak dzień wcześniej – od turniejów komputerowych. W sobotę królowały naboje wagi ciężkiej, bowiem rozgrywano grupowe turnieje w Battlefielda i Counter Strike. Gwiazdami strefy growej były takie fejmy youtube’owe jak Rock Alone, Tivolt czy TheHogaty. Nie brakowało emocji już od pierwszych chwil, zatem nie dziwota że do komputerów ustawiały się spore kolejki graczy chętnych na rozstrzelanie kilku wirtualnych tyłków. Równie nerdowsko zrobiło się podczas pokazu kreacji Pracowni Gedeona – zaprezentowano dwie kolekcje inspirowane światem gier z gatunku fantasy, a także militarnych. Zapewne niejeden mężczyzna z ochotą zawiesił oko na modelki w – dość kusych – strojach żołnierskich i sukniach elfickich.
Pierwszą gwiazdą muzycznej sceny był zespół Young Stadium Club. Od pierwszych dźwięków już odetchnąłem z ulgą – nagłośnienie w stosunku do pierwszego dnia o niebo lepsze. Widać, że ktoś wyciągnął wnioski z piątkowych trzasków. Łódzka rockowa kapela z lekkim indie zacięciem rozkręciła dobrą imprezę, a publiczność była niezwykle entuzjastyczna. Co nie dziwi, skoro takie utwory jak „Want U” czy „Hollidays” nie pozwalają usiedzieć spokojnie nawet w wersjach studyjnych, a co dopiero w naprawdę niezłej koncertowej mocy. Zespołowi po tamtej nocy na pewno przybyło fanów.
Później akcja przeniosła się do strefy Food Zone, gdzie już od dłuższego czasu rozkręcał się Czesław Mozil. Później prezentowali się na niej również Piotr Ogiński, a także Ewa z Red Lipstick Monster, którzy co rusz sypali sprośnymi żartami i lekko przeklinali, mając najwyraźniej w poważaniu, że widownia zgromadzona dookoła nich jest w sporej części mocno małoletnia…
Kolejną gwiazdą muzyczną byli The Dumplings – faworyci Czesława spod znaku awangardowej elektroniki. Mimo, że większość publiczności była dość entuzjastyczna dla zespołu, mnie oni wybitnie nie przypadli do gustu. Wykonawcy zza swych MacBooków wydawali się nieco przestraszeni gdańskiej publiczności, i zabrakło jakiegoś polotu. Spędziłem ten czas relaksując się w strefie chillout, a także przy budce Instadruku. Tu gratulacje dla firmy, która tego dnia wykonywała świetną robotę i dzięki nim wróciłem z mnóstwem pamiątkowych fotek.
Zanim rozpoczęły się kolejne koncerty, na wybiegu Fashion Zone zobaczyliśmy kolekcje marki UFUFU, a także projektanta Macieja Sieradzkiego. Osobiście do jednej rzeczy się przyczepię, odnośnie wszystkich projektantów na całym festiwalu – czemu jakiejkolwiek kolekcji męskiej mieliśmy w naprawdę śladowych ilościach? Faceta też trzeba czasem dobrze ubrać.
Jeszcze zanim Dawid Podsiadło ze swoim Curly Heads wyszedł na scenę, stał przy niej naprawdę wielki tłum wielbicieli. Występ zespołu na Likes Festival był wyjątkowy, bowiem muzycy po raz pierwszy zaprezentowali materiał z nadchodzącego debiutanckiego longplay’a „Ruby Dress Skinny Dog„, którego premiera pod koniec października. A z tego co słyszeliśmy ze sceny, zapowiada się naprawdę dobra płyta pełna rockowej mocy i ciekawych tekstów. A sam Dawid Podsiadło śpiewa znacznie swobodniej niż kiedykolwiek solowo i udowadnia że ma w sobie tyle powera, co cała ekipa The Kooks. Miłą niespodzianką było również odegranie „Elektrycznego” – singla z trasy Męskiego Grania, gdzie gościnnie dołączyła wokalistka The Dumplings. Po tym występie, już jestem pewien że „Ruby Dress Skinny Dog” będzie musiało wylądować w moich rękach.
Kamil Bednarek na swoim występie zrobił to co umiał najlepiej – wysyłał tonę miłości w stronę publiki, skakał po scenie jak szalony, nie tracił wokalnej formy i nie zapominał o graniu hitów Star Guard Muffin. Nie trzeba było znać tekstów, ani być fanem wokalisty by dobrze się bawić i czuć atmosferę bliskości – co niżej podpisany potwierdza.
Pierwsza edycja Likes Festival była niewątpliwie wielkim sukcesem i unikalnym przedsięwzięciem. Trzymam kciuki, by za rok się mogła jeszcze bardziej rozwinąć, i by po raz kolejny Miasto Gdańsk udowodniło, że dzięki swoim inicjatywom zasługuje na tytuł „Stolicy Polskiego Internetu”.