Wariatka tańczy i śpiewa: Lady Gaga „Harlequin”

Wariatka tańczy i śpiewa: Lady Gaga „Harlequin” post thumbnail image

Lady Gaga ma obecnie niesamowicie wygodną pozycję w showbiznesie. Może robić dosłownie co chce i z niemal wszystkiego wychodzi obronną ręką. Album z jazzowymi standardami z Tonym Bennettem? Nawet dwa! Wejście w przemysł filmowy? Nominacje do Oscarów i Złotych Globów lecą gęsto. Własne imperium kosmetyczne? Say no more. Nieustanne robienie przebojów pop/dance i zachowanie autentyczności całego swego anturażu? Proszę państwa, to jest specjalistka niemal od wszystkiego, niesamowicie pewna siebie. Nawet jeśli nie zawsze uda się to komercyjnie, to po prostu cieszymy się tym, że to jakościowa artystka z krwi i kości. Więc co zrobiła teraz? Album inspirowany rolą w kontynuacji Jokera Todda Philipsa, pełen tradycyjnych brzmień. I to zapowiedziany dosłownie cztery dni przed premierą.


Jak sama gwiazda przyznała, nagrała ten album, bo po skończeniu zdjęć do Jokera wciąż nie potrafiła wyjść z roli Harley Quinn (partnerka Jokera w zbrodni). Zatem zabrała tę swoją Harley do studia i stworzyła jej personę w formie tej płyty. Co warto pamiętać – nie jest to album Lady Gagi, a zdecydowanie poboczny projekt, mocno osadzony w filmie. Sam też był zapowiadany enigmatycznie jako „LG 6.5”, czyli „album 6.5”. Właściwy nowy materiał (opisywany na razie jako „LG7”) artystki ma wyjść już na początku 2025 roku.

Wracając do Harlequin. Mamy tam reinterpretacje kilku jazzowych standardów z wielu musicali i filmówGood Morning Judy Garland (rozsławione później przez Deszczową Piosenkę), I’ve Got the World on a String z Cotton Clubu, Smile Charliego Chaplina (swego czasu zaśpiewane też przez samego Michaela Jacksona), That’s Life spopularyzowane przez Franka Sinatrę… Do tego dwie oryginalne kompozycje – balladowe Happy Mistakes oraz teatralny w wymowie walc Folie a Deux (podobno ten konkretny utwór jest do usłyszenia w filmie – kolejny Oscar dla Gagi?).


Gaga znalazła klucz, dla którego te z pozoru niepasujące do siebie kawałki brzmią jak jednolita całość i na swój sposób opowiadają historię filmowej Harley Quinn, zakochanej w Jokerze, przejmującej jego szaleństwo. Interpretacja filmowej „folie a deux” – paranoi indukowanej, czyli stanu w którym dwie lub większa liczba osób podziela to samo urojenie i wspierają się wzajemnie w tym przekonaniu. Kolejność utworów ma tu duże znaczenie. Bowiem zaczyna się niewinnie i z optymizmem (Good Morning, Get Happy). Później Harley/Gaga odkrywa kolejne warstwy szaleństwa (World On a String, That’s Entertainment) i aż sama wykrzykuje, że „Joker to ja” (The Joker) i „Byłam marionetką, żebrakiem, piratem. Poetą, pionkiem i królową! To jest życie!” (That’s Life). Niemalże koncept-album, który nie tylko zachęca do obejrzenia filmu, ale też stawia pytania „czym jest szaleństwo”.

Gaga w tym całym jazzie i tradycyjnym brzmieniu jest dla mnie najbardziej wiarygodna. W albumach z Bennettem była jednak bardzo zachowawcza oraz nieco przytłumiona przez mistrza. Tutaj pozwala sobie na więcej. Niemal rockowe The Joker to nie jest coś by przeszło na albumie Cheek To Cheek. Tak samo jak broadway’owskie That’s Entertainment. Autorski singiel Happy Mistakes też brzmi jak coś bliżej nagrodzonego Oscarem Shallow niż Gaga znana z radiowych playlist. W moim odczuciu, w takiej muzyce artystka spełnia się najbardziej – nawet spod jej głosu słychać radość.

W ramach promocji albumu Gaga tańczy w Luwrze i maluje czerwoną szminką uśmiech Jokera na twarzy Mony Lisy. Jednocześnie słynne paryskie muzeum zaprasza tak na wystawę Figures of The Fool, w której zaprezentuje jak zmieniał się odbiór postaci głupca i błazna (pojechał na nią słynny „Stańczyk” Matejki). Powtarzam, żeby to wybrzmiało – Lady Gaga tańcząca w Luwrze. Piętnaście lat temu jak wychodziło Poker Face byłoby to nie do pomyślenia. Dziś widzimy tę Mona Lisę obok Gagi i wiemy że to wszystko doskonale do siebie pasuje. Nie tylko jej Harlequin jest tam w naturalnym środowisku.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *