Dziewczyna szamana znowu (wreszcie!) czaruje

Dziewczyna szamana znowu (wreszcie!) czaruje post thumbnail image

Z ręką na sercu przyznaję, że nie jestem fanem Justyny Steczkowskiej – przynajmniej tej z ostatnich lat. Jej koleżanki po fachu, z takim samym stażem jak Justyna (lub jeszcze dłuższym) – jak Kayah, Maryla Rodowicz, Anita Lipnicka, Kasia Kowalska, Nosowska, Natalia Kukulska, Edyta Górniak i Bartosiewicz – wciąż są dla mnie wyjątkowymi wokalistkami, które przez całe swoje lata wciąż tworzą co najmniej świetne płyty. Szczególnie polecam najnowszą Kayah, ale ja nie o tym.

Justyna zagubiła się muzycznie gdzieś około nowego tysiąclecia. „Dziewczyna szamana„, „Naga” – to były ekstra płyty (i dalej są!), hity z tych albumów są do dziś kawałkami rozpoznawczymi Justyny. Zaś ostatnie czternaście lat to pasmo głównie różnorakich artystycznych dziwactw Justyny. Co każdą płytę próbowała szukać siebie na nowo. Najpierw całkiem porządny, choć „nie urywający dupy””Dzień i noc” z tekstami autorstwa Nosowskiej i Bartosiewicz – „Kosmiczna rewolucja” to jeden z tych kawałków, którego zapomnieć się nie dało za łatwo. W ciągu kolejnych siedmiu lat Justyna nie wydała żadnego autorskiego materiału. Było natomiast śpiewanie z Pawłem Delągiem wierszy Szekspira i Norwida, następnie nawiązująca mocno do kultury żydowskiej „Alkimja„, a potem coverowanie Edith Piaf, Anny German i  Ewy Demarczyk. Do 2010 ukazały się jeszcze dwie autorskie płyty Justyny, których nie byłem w sobie stanie przypomnieć – nawet po odpaleniu singli. A to już o czymś świadczy, bo skoro żaden utwór nie był na tyle chwytliwy bym go pamiętał do dziś, to wątpię by cała płyta była jakkolwiek lepsza. Utwory z lat 90. znam doskonale – tych późniejszych już, niestety, nie. A Justyna dalej nie wiedziała co robić. Później było coverowanie z Maleńczukiem utworów Kabaretu Starszych Panów, a w 2012 Justyna popełniła największy strzał w kolano. Wydając płytę z przeróbkami swoich dawnych hitów. Mieliśmy tam „Oko za oko” w wersji trip-hopowej, „Kosmiczna rewolucja” przerobiona na acid-rock, i „Kici kici maj” brzmiące jak pieśń kościelna. Nawet jeśli niektóre aranże były całkiem dobre, to ja nie widzę sensu wydawaniu drugi raz tego samego. Naprawdę nie widzę.

W porównaniu do swoich koleżanek, z którymi odnosiła triumfy w dawnych latach, to Justyna leży na deskach tego ringu. Nosowska nieustannie zmieniająca stylistykę płyt swoich i Hey’a wychodząca przy tym zawsze na plus. Kayah, która obok przebojowych „Testosteron” i „Za późno„, ma świetną „Skałę” i „Transoriental Orchestra„. Ostatni album Edyty Górniak jest naprawdę przyjemny do słuchania. Kasia Kowalska nieustannie robi pop-rockowy czad. Za to Justyny nie było – jeśli nie liczyć udziału w „Tańcu z gwiazdami” (tak, kiedyś były tam prawdziwe gwiazdy!), „Rankingu gwiazd” i w jury polskiego „The Voice”.

Ale koniec z tym. Nowa Steczkowska będzie znacznie lepsza.
Taką nadzieję daje mi nowy singiel Justyny – „Terra„!. Klimatyczny, produkcja niczym od Massive Attack, z tekstem Kasi Nosowskiej. Ja jestem zachwycony i czekam na nowy album z podnieceniem!

5 thoughts on “Dziewczyna szamana znowu (wreszcie!) czaruje”

  1. To nie jest dobra recenzja. Raz: Dzień i Noc to chyba najlepszy album Justyny, bo jeśli przypomnisz sobie tamte lata w muzyce – był to bardzo odważny krok, a skoro tak bardzo zachwycasz się Kayah to nie rozumiem dlaczego nie zachwycasz się „Alkimją”, która ukazała się lata przed obecną płytą Kaya, a trafia totalnie w ten sam gust i nurt muzyczny – dziwne. Dwa: Rozumiem, że można „Nie pamiętać” tytułów płyt, ale przy pisaniu recenzji wypadałoby zrobić research. I trzy: XV to nie the best of tylko nowe aranżacje i przepiękne wydanie nie wspominając o oprawie muzycznej albumu i wizualnej powstałych klipów, które mogą się mierzyć śmiało ze światowymi produkcjami, bo takich na polskim rynku jeszcze nie było i żadna z wymienionych powyżej wokalistek takich klipów i obrazów na swoim koncie nie ma. Wolę przearanżowaną Steczkowską niż wyjąca to samo gówno po 12tu latach oczekiwań Bartosiewicz. A teraz Twoje strzały w kolano:
    1) Nosowska nieustannie zmieniająca stylistykę płyt swoich – a Steczkowska wydaje wciąż to samo? Bzdura.

    2) Ostatni album Edyty Górniak jest naprawdę przyjemny do słuchania – to ona wydała album? Bo przeszedł medialnie bez echa, więc chyba tylko Ty się nim zachwycasz, co przy tej recenzji jest trochę takie ni z dupy ni z…

    3) Kasia Kowalska nieustannie robi pop-rockowy czad – serio? Wypadałoby wyrosnąć ze swetrów po babci i nagrać coś naprawdę optymistycznego i dobrego a nie udawać, że wciąż ma się 17 lat…

    Amen.

    Ps.Nowy singiel Steczkowskiej – przepiękny. Chociaż raz się zgadzamy.

    1. Fetysz, nic dodać nic ująć z Twojej recenzji. Naga, Alkimja, Dzień i noc to arcydzieła. Podobnie zapowiada się Terra. A redaktor no cóż ma prawo do swojego zdania ;) Dobrze ze jesteśmy zgodni, singiel jest mistrzowski!

    2. 1. Stoi tam wyraźnie napisane że „Dzień i noc” to porządna płyta. Ale to „Naga” urwała mi łeb, i dla mnie ta jest najlepsza.
      2. Gdzie ja tam napisałem że nie podoba mi się „Alkimja”? Jeśli mam być szczery, przesłuchałem ją raz i nawet nie całą.
      3. Zrobiłem research – przesłuchałem niemal wszystko z dostępnej dyskografii w internecie i singli na YT.
      4. Wiem że „XV” to nie jest the best of. Gdzie ja tam coś takiego napisałem?
      5. Pominąłeś fragment że dla mnie to Kasia w zmienianiu stylistyki wychodzi na plus – nie to co Justyna.
      6. To że album Górniak nie był medialny, nie oznacza od razu że zły. Jak ktoś się interesował, to wiedział.

      A na podsumowanie dodam – opinia jest jak dupa, każdy ma swoją ;)

  2. Edyta Górniak najlepszy głos, największa diva i mistrzyni interpretacji:). Kocham jej muzykę, zaraz po niej Beata Kozidrak cudowna i Kayah. To jest podium 3 najwybitniejszych polskich wokalistek.

  3. Staję murem za Fetyszem i protestuję przeciwko takiemu krytykanctwu. O ile można zarzucić artystce otarcie się o banał przez pewien, cholernie trudny w branży muzycznej okres i wydawanie muzyki, która „dupy nie urywa”, to z pewnością nie dotyczy to albumów „Dzień i Noc” oraz albumu dwupłytowego „XV”, który chyba nie jest Ci znany, bo „Oko za Oko” na „piętnastce” to nie trip, tylko klubowa jebutna nowa elektronika, a Kici Kici to filmowa wręcz, przepiękna aranżacja na smyczkowy skład kameralny. Utwory w „kościelnym” klimacie też są na płycie, ale chyba pomyliłeś tytuły kolego.
    Cała „XV” to bardzo odważny i ambitny, choć może nie do końca komercyjny krok w karierze Justyny Steczkowskiej, a nie „odgrzewanie kotleta” z braku laku i dla pospólstwa. To nie jest łatwa płyta, ale arcyciekawa podróż przez nowe style w muzyce. Justyna i zdolni producenci młodego pokolenia pokazali na niej co można wyczarować w dzisiejszym świecie i jak przekręcić muzycznie treść o 180 stopni bazując na danym materiale. To rodzaj labolatorium muzycznego doskonałej jakości, a że album wyszedł z okazji jubileuszu piętnastolecia kariery Pani Justyny, to chyba nie dziwota, że na warsztat poszły wybrane przez nią utwory z okresu tych piętnastu lat.
    Na obu krążkach piętnastki są też nowe, jak i nigdy wcześniej nie wydane piosenki. A te, które znamy z poprzednich wydawnictw zostały przearanżowane tak, że często poza linią wokalu w ogóle nie przypominają oryginałów. To nowe kompozycje i propozycje producentów – posłuchaj „Dziewczyny Szamana”, „Mój Czas”, „Kryminalna Miłość”, „Myte Dusze”..właściwie każdy z utworów dostał tu nowe życie.
    Zgadzam się też z Fetyszem co do E.Bartosiewicz – niby nowa, 17 razy zapowiadana i odwoływana, w końcu powraca z nowym materiałem i co? I nic. Jakbym słyszała to samo po 15-tu latach. Nie odróżniam jednego utworu od drugiego.
    Nosowska się zmienia? Bzdura. Akurat ona jest jedną z najbardziej spójnych i stabilnych sytuacji na rynku muzycznym od lat. Zawsze robi swoje. Cierpliwie i konsekwentnie, niezależnie od wiatru. Podobnie jak Kayah.
    Co do Edyty Górniak nie odważę się na żadną krytykę, bo drugiego takiego głosu w tym kraju nie ma i czego by nie zrobiła ( czy to jest pop, czy elektronika, czy ballady rzewne), kiedy otworzy swoje gardło, wychodzi z niego kunszt wokalny na najwyższym poziomie i każdy dźwięk głosu jest od początku do końca przemyślany i świadomy.
    Kasia Kowalska…POPROCKOWY CZAD????? Ja to nazywam „RokoPolo”, czyli sieczka na festyny, coś, co jest w mediach komercyjnych „zapchajdziurą” od 15 lat i męczy nasze dupy, zamydla nam oczy i poprawia statystyki i słupki słuchalności w hipermarketach i taksówkach. A wokalnie również Pani kowalska „dupy nie urywa”.
    A nowy singiel Justyny to faktycznie kolejny po „XV” bardzo dobry zwiastun i nadzieja świeżości w polskiej muzyce. Życzę sukcesu komercyjnego tej płycie.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *