Pierwsza w tym roku zarwana (częściowo) noc dla nagród muzycznych. Tych największych, tych najważniejszych. W nocy z niedzieli na poniedziałek po raz 56. rozdano nagrody Grammy.
Na wstępie, wspomnę o przykrej sprawie. A może bardziej wkurzającej. Otóż, po raz kolejny transmisja z oficjalnej strony była niedostępna dla Europejczyków i trzeba było szukać na własną rękę nieoficjalnych streamów telewizji CBS. Internauci mogli na grammy.com obejrzeć jedynie relację z czerwonego dywanu i wręczenie nagród na Pre-Telecast. Właściwą ceremonię mogli oglądać jedynie Amerykanie. Regionalizacji mówimy stanowcze, silne, zdecydowane nie!
Oficjalne werdykty chyba nie zaskoczyły nikogo. Macklemore & Ryan Lewis, Lorde oraz Daft Punk, którzy byli najgorętszymi muzykami w 2013 triumfowali na gali. Daft Punk i Macklemore swoje pierwsze nagrody mieli do odebrania już na Pre-Telecast, a na właściwym show ich pojawienie się było w zasadzie tylko formalnością. Dla Lorde wielki szacun, bo – mimo że album „Pure Heroine” nie zaliczam do arcydzieł – to na ceremonii pokazała że jest artystką z krwi i kości. A jej nieśmiałość przy odbieraniu nagrody – najbardziej uroczy moment tamtej nocy! I mam osobiście jedno zastrzeżenie, takie samo jak widzę w większości w internecie. Czemu nagrodę za Najlepszy Album Rockowy dostaje koncertówka? Nawet tak zacna jak „Celebration Day” Led Zeppelin.
Występy na gali w większości niesamowite. Każdy wykonawca robił cokolwiek, byle zapaść w pamięć na długo wszystkim uczestnikom ceremonii i oglądającym. Niektórzy aż do przesady, jak np. Katy Perry która całą scenografią próbowała odwrócić uwagę od swojego naprawdę słabego śpiewania. Mój top występów tamtej nocy:
Beyonce – piekielnie seksownie, zmysłowo i minimalistycznie. Musiałem to przyznać nawet ja.
P!nk – po raz kolejny przeskoczyła samą siebie. I najwidoczniej polubiła wiszenie nad publicznością. I jeszcze miała na tyle siły by jeszcze wyciągnąć „Just Give Me a Reason” – cudownie!
Lorde – po prostu zaśpiewała swoje „Royals” bez przesadzania i wydziwiania. Pokazała co to jest robienie porządnej muzyki.
Imagine Dragons i Kendrick Lamar – genialny mash-up! Widok szalejącej pod sceną Taylor Swift mówi więcej niż tysiąc słów.
Metallica – „One” z Lang Langiem brzmi jak majstersztyk. Uwielbiam Metę z takimi eksperymentami.
I na koniec tych krótkich nic nie wnoszących rozmyślań – posłuchajmy wszyscy razem polskiego akcentu tej gali. W tym roku najwyższe wyróżnienie muzyczne poleciało do Polski. Gratulacje dla Włodka Pawlika!
(wszystkie zdjęcia ze strony grammy.com)