Kiedy na początku roku Charli XCX zagrała swój DJ set dla Boiler Room, internet i branża muzyczna zapłonęły. Ta dziewczyna, która przez lata była w oczach masowej publiczności najwyżej „zwykłą popową gwiazdą”, a dla krytyków artystką z dużym i wciąż niewykorzystanym potencjałem, nagle okazała się rasową wyjadaczką rave’ów i fanką agresywnej elektroniki klubowej. I to był właśnie początek tego czym stał się jej brat w tym roku. Synonimem bezwstydnej zabawy i synonimem definiowania własnej tożsamości.
Minimalistyczna do bólu okładka, która – jak się ostatecznie okazało – powstała z oszczędności, okazała się też genialnym nośnikiem makretingowym. Tak jak rok temu świat opanował róż od Barbie, tak w tym roku internet wariował „widząc wszędzie kolor brat” i wrzucając własne slogany na tle okładkowej zieleni. Tytuł albumu oznacza po polsku dosłownie „bachora”, ale w znaczeniu kogoś kto jest nieokiełznany, rozwydrzony i rozpycha się łokciami po swoje. Charli XCX tym albumem rozepchała się po swój należny od lat status quo w showbiznesie.
Żyjemy w kulturze ikon gwiazd pop, gdzie muzyka nie jest tylko elementem rozrywkowym. Każda kobieta, której utwór bądź album zaczął się liczyć na listach sprzedaży, swoją muzyką czy wizerunkiem wygłaszała też jakiś statement. Billie Eilish mówi by nie wstydzić się swojej depresji i stanów lękowych. Sabrina Carpenter: bycie słodką blondie też jest cool. Chappell Roan: queer power! Taylor Swift: walcz o swoje, pracuj na sukces. Ale to dopiero Charli XCX w erze brat powiedziała „możesz być nieidealna”. I okazało się, że z tym przesłaniem najmocniej dziś rezonują rówieśnicy artystki i młodsze pokolenie słuchaczy.
W dużej mierze o tym najwięcej jest na brat – o niepewności, którą Charli rozumie u siebie i, co więcej, pozwala sobie na nią. Nie każe się jej wstydzić. Wie że na imprezie może zrobić/powiedzieć jakąś głupotę (I might say something stupid). Waha się z odnośnie swojej przyszłości i potencjalnego macierzyństwa (I think about it all the time), bo też wie jak nie umie w relacje z bliskimi (Apple). Charli na albumie nie mówi rywalce/koleżance, że jej nie lubi, tylko że jest niepewna i zazdrosna (Sympathy is a knife, którego domniemaną adresatką miałaby być Taylor Swift). Ale zamiast rzucać zawiścią mówi „let’s work it out on the remix” i zaprasza do remixu Girl, so confusing Lorde. Czyli tę artystkę, do której wiecznie była porównywana i która ją wprawiała w kompleksy. A ta jej odpowiada w piosence „girl, mam to samo, przepracujmy to razem”. W dniu premiery singla internet zwariował.
Ludzie potrzebowali usłyszeć, jak dwie artystki wiecznie stawiane jako rywalki mówią sobie „I ride for you” (trzymam twoją stronę). To jest właśnie esencja brat, w której zakochali się słuchacze. Narodził się trend „brat summer”, który pozwalał nastolatkom i rówieśnikom Charli na zwykłość. Teledysk do singla 360 pokazuje to najlepiej – możesz zarówno ćwiczyć na siłowni z kieliszkiem wina albo leżeć i mieć wszystko gdzieś. Dla niej każdy może być „brat”, bo to styl życia, który prawie nic nie wymaga. Warunek jeden – wspieracie się nawzajem.
Rzecz jasna, sama muzyka nie jest przy tym zawieszona w nicości. brat to najprościej mówiąc electro-dance pop. A ściślej – nafaszerowana inspiracjami z lat 80., hyperpopem i electroclashem muzyka na imprezę. Jest kilka oczywistych bangerów imprezowych – B2b, Club classics, Guess, 365, Spring breakers. Pomiędzy nimi jest czas na refleksje w stylu „po co ja tu w ogóle siedzę” (I might say something stupid) i na tęsknotę (So I, dedykowane Sophie, która niejednokrotnie pracowała z Charli). brat muzycznie jako całość to bezskrępowana, mocno hedonistyczna zabawa. Wszystko zgodne z estetyką „bycia brat”
Pytanie brzmi, jakim cudem artystce udało się tak długo utrzymać uwagę publiczności w obecnej erze, kiedy okresy promocyjne płyt są coraz krótsze i najwięcej robi się przed właściwą premierą, a później tylko koncertami. Odpowiedź dała sama gwiazda: dla niej piosenka nie kończy się w momencie wypuszczenia jej w eter. Dla artystki normalnym jest żeby utwory w nieskończoność przerabiać, przemontować, dekonstruować. To właśnie działo się z brat jeszcze przed premierą całej płyty: najpierw zdekonstruowano singiel Von Dutch do którego dograła się wokalistka Addison Rae i przebojowy rave-popowy singiel stał się zupełnie nową piosenką. A potem do zaśpiewania w 360 przyłączyła się sama Robyn, której Charli jest wielką fanką. A to był dopiero początek.
Zaledwie 3 dni po premierze albumu ukazała się wersja deluxe zatytułowana bardzo dosłownie: brat and it’s the same but there’s three more songs so it’s not, a jeszcze tego samego miesiąca wypuszczono remix z Lorde. I w momencie, kiedy nawet Pitchfork pod koniec lipca stwierdził, że „brat summer is dead”, to Charli skwitowała to słowami „see u next week”. I zaraz potem wyszedł remix z gościnnym udziałem Billie Eilish (wraz z bardzo sugestywnym teledyskiem). Już wtedy plotki o remix-albumie brat wisiały w powietrzu, potwierdziły się miesiąc później. I znowu tytuł igrający ze wszystkim: brat and it’s completely different but also still brat. Czyli niby to samo, ale jednak zupełnie inaczej. Jest w tym sporo konsekwencji.
Nazwanie tego „remix-albumem” niby jest prawdziwe, ale jednak mocno uproszczone. Wiele utworów zostało tam przearanżowanych niemal od zera, więc to bardziej reworki niż tradycyjne remixy. Niektóre brzmią jak kontynuacje tego, co artystka mówiła solo na oryginalnym brat. Ja polecam zrobić sobie na serwisie streamingowym playlistę, w której na przemian będzie wam grać pierwotna wersja kawałka, a po nim jego remix/rework.
W ten sposób Sympathy is a knife będzie najpierw singlem o zazdrości sukcesu, a potem zrozumieniem z czym on się wiąże („Cause it’s a knife whеn you’re finally on top/’Cause logically the nеxt step is they wanna see you fall to the bottom” w ustach Ariany Grande brzmi bardzo dosadnie). Everything is romantic najpierw gloryfikuje cieszenie się drobnostkami, a potem orientujemy się, że to gdzieś zniknęło i nie wiadomo czy wróci. So I które najpierw jest wyrazem żałoby po Sophie, w nowej wersji przechodzi w ten okres, gdzie żałoba jest przepracowana i Charli wspomina tylko te wszystkie dobre chwile z tragicznie zmarłą producentką. Tak, tego jest tak dużo do odkrycia. Polecam to zgłębić i wysłuchać samemu właśnie w ten sposób.
Ja się nie zdziwię, jeśli tytuł tego albumu zostanie słowem roku 2024. To był wręcz movement. Który nie myślał skończyć się wraz z odejściem lata, co 33 miliony streamów w dniu premiery brat and it’s completely different but also still brat tylko potwierdziło. Bo jak to trafnie opisał Guardian: „Charli nie straciła z pola widzenia tego jak trudno jest być po prostu człowiekiem”.