2015 mocno osobisty

2015 mocno osobisty post thumbnail image

Tytuł niby mówi wszystko, ale na wstępie od razu wyjaśniam – to nie jest żadne podsumowanie 2015, ani zestawienie najlepszych utworów roku. Mało tego, część tych utworów nie pochodzi z 2015. Ale są to piosenki, które były ze mną przez ostatni rok. Które mnie naznaczyły, z którymi się identyfikowałem, które mocno na mnie oddziaływały, które mnie opisywały.

Oto mój muzyczyny 2015 mocno osobisty zamknięty w 15 utworach.

Zedd – True Colors
Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, ale ten właśnie tytułowy utwór z najnowszej płyty niemieckiego producenta dał mi siłę, by otwarcie walczyć ze swoją chorobą. I won’t apologize for the fire in my eyes – Let me show you my true colors, it ain’t no rainbow

Taylor Swift – Blank Space
Taylor pisząc o „długiej liście facetów twierdzących że jest szalona”, myślała mocno ironicznie. Ja natomiast, w całym tym tekście jej hitu widzę dokładnie siebie samego. Tyle, że w 100% poważnie. Wszyscy moi eks wam potwierdzą – jestem potworem.

The Weeknd – Often
W najprostszym skrócie – przed diagnozą nie narzekałem na brak zainteresowania. Reszty się możecie domyśleć słuchając Weeknda.

Garbage – Subhuman
Jeden z b-side’ów debiutanckiej płyty zespołu Shirley Manson i jeden z najlepszych utworów tamtego okresu, jakościowo przebijający nawet te z oficjalnej tracklisty. Tegoroczne 20-lecie debiutu Garbage miało coś wspólnego z faktem, że zapętlałem ten singiel nieustannie. I cały czas razem z Shirley Manson zastanawiałem się „how low can you go?…

Giorgio Moroder – Don’t Let Go (feat. Mikky Ekko)
Naładowany emocjami głos Mikky’ego i disco-clubowy beat najstarszego DJa świata zrobiły tu genialną mieszankę. Słowa We can’t stop until our minds are free chyba sobie wytatuuję na łopatce.

Björk – I’ve Seen It All
Zanim wreszcie odważyłem się przesłuchać Vulnicurę, o której wcześniej sporo złego się naczytałem, uspokajałem się poprzednimi albumami Islandki. Nie wiedząc czemu, ten utwór z Selmasongs był u mnie najczęściej odpalanym z dysku. Mimo, że wciąż nie obejrzałem Tańcząc w ciemnościach i dalej mi się do tego nie spieszy.

Archive – Fuck U
Ludzie różnie dedykują ten wielce wymowny utwór Archive – swoim byłym partnerom, straconym przyjaźniom. Ja wciąż te słowa kieruję do własnego odbicia w lustrze. Od dobrych kilku lat.

Arctic Monkeys – Do I Wanna Know?
Od mego rozstania z gdańskim Hard Rock Cafe minął już ponad rok. Ten singiel Arktycznych Małp nieustannie mi przypomina o tych genialnych 3 miesiącach spędzonych tam. Gdybym mógł, wróciłbym tam w tej chwili.

Avril Lavigne – Give You What You Like
Dwa słowa – kac moralny. Przez niemal całą wiosnę.

Kasia Stankiewicz – Miracles
W styczniu tego roku jeszcze mieszkałem i pracowałem w Trójmieście, często wracając późno w nocy. Kiedy włączałem ten utwór z ostatniego albumu Kasi, załączał mi się tryb niekontrolowanego wymachiwania rękami na wszystkie strony (nie jestem w stanie tego poprawnie opisać, musiałbym wam to kiedyś nagrać by to dobrze oddać). Nawet w 10-stopniowym mrozie. O głośnym śpiewaniu nie wspominam, bo to u mnie oczywiste. I teraz, za każdym odpaleniem tego, mam przed oczami zasypany śniegiem sopocki chodnik.

Madonna – Devil Pray
Fanem Królowej Pop za nic się nie nazwę, bo dla jej prawdziwych fanów byłaby to obraza. Ale ten singiel jest dla mnie idealnym opisem tego, czym w 2015 jest Madonna – marką, inspiracją artystów, prowokacją i ikoną świata muzyki jednocześnie. A jej najnowszy album jest naprawdę OK.

Florence + The Machine – Various Storms & Saints
A to w zasadzie jako wyróżnienie dla całego albumu How Big, How Blue, How Beautiful, który jest dla mnie w ścisłej czołówce najlepszych płyt 2015 roku. Gdybym miał go na CD, byłby na pewno zdartą płytą.

Queen – Show Must Go On
Moje zachorowanie miało z tym coś wspólnego.

Adele – Hello
OK, nie oszukujmy się – przez ostatnie dwa miesiące była z nami wszędzie, nie potrafiliśmy się od niej opędzić, ciągłe doniesienia mediów o kolejnych rekordach przyprawiały o nerwy. Ale to właśnie sprawiło, że mocno naznaczyła sobą ten rok. Nawet jeśli to była tylko jego końcówka.

Natalia Kukulska – W nosie
Tutaj też wyróżnienie za cały album. Ósmy Plan mnie tak skutecznie przykleił do siebie różnorodnością dźwięków, że przez całe 12 miesięcy nie byłem w stanie odkleić się od tych przebojów. Tak – tam są przeboje. Jeden za kolejnym.

I po raz kolejny miałem rok pełen przygód, takiej-sobie samooceny, zawirowań osobistych i zdrowotnych oraz przeróżny w dźwiękach. To nie pozostało mi nic innego, jak życzyć sobie i wam, by nadchodzący 2016 był już tylko dobry – zarówno życiowo jak i muzycznie.