Hydra nie kąsi, nie wgryza, ale też nie straci głowy [KONKURS!]

Hydra nie kąsi, nie wgryza, ale też nie straci głowy [KONKURS!] post thumbnail image

Rzadko zdarzają mi się takie płyty na które czekam z prawdziwą niecierpliwością, jak na szpilkach odliczając dni do premiery, i to od razu po usłyszeniu jednego tylko singla, inne traktując po macoszemu. W 2013 miałem tak z trzema tylko płytami: Paramore, Yeah Yeah Yeahs i Nine Inch Nails. W 2014 taką pierwszą jest właśnie Hydra Within Temptation. A czekałem na nią, odkąd zobaczyłem Sharon Den Adel obok Tarji Turunen w teledysku Paradise (What About Us?) w zeszłym roku jeszcze. Kolejne informacje podkręciły jeszcze mocniej mój apetyt. W końcu nadeszła Hydra. I – wbrew moim oczekiwaniom – nie jest to niebezpieczny potwór. Bardziej domowy pupil, który tylko momentami się wkurza.

Krótka piłka – starzy fani, którzy kurczowo trzymają się Mother Earth i Silent Force raczej nie mają tu czego szukać. Ci którzy pokochali The Unforgiving – już bardziej. Z gatunku „symfoniczny rock” najmocniej trzyma się jedynie pierwiastek rockowy, a brzmienia metalowe, które obfitowały na pierwszych płytach, na Hydra zniknęły całkiem. Nie oznacza to, że płyta jest zła. Jest świetnie zaaranżowana, dopieszczona produkcyjnie, partie instrumentalne bez najmniejszego zarzutu (zwłaszcza perkusja w Dangerous mnie powala na łopatki!). Tu grają sami profesjonaliści, nie ma co się kłócić.

Problemem jest raczej to, jak zespół stara się osiągnąć kompromis w brzmieniu by jednocześnie nie schodzić ze ścieżki rockowej, a z drugiej strony zachować lekkość brzmienia. Bo chyba o to im chodziło – tak przynajmniej mam nadzieję myśleć. Bo Hydra zdecydowanie nie ukąsi, nie jest to ostra płyta. Po samych zapowiedziach można było domyślać się, że zespołowi chyba brakuje konkretu na ten album. Mamy aż cztery występy gościnne, większość dość leniwych rytmów (jak na WT, które potrafiło dorzucać do pieca) i zaledwie kilka mocniejszych riffów w Let Us Burn, Covered By Roses, Silver Moonlight i Tell Me Why wiosny nie czyni. I to są najostrzejsze punkty płyty, ale czy najmocniejsze?

Odpowiadam na to pytanie – nie. Najwięcej czadu dali tu goście. A jest to plejada całkiem niezła. Jeden kawałek zasługuje na wyszczególnienie, i wcale nie mam na myśli duetu z frontmanem naszej rodzimej Comy (ale jeszcze do tego wrócę). Xzibit w utworze And We Run. Łączenie rocka z hip-hopem nie jest rewolucyjnym zabiegiem, ale u WT trafia się pierwszy raz i brzmi u nich niezwykle odświeżająco. Chciałbym tylko aby nie wydawali tego na singla. Niech to zostanie albumową perełką.

Bo wydawanie na single samych duetów brzmi strasznie słabo. Duet z Tarją był świetny na start, na podgrzanie atmosfery przed całym krążkiem. Obie panie spisały się w nim cudownie, chociaż czasami mam wrażenie jakby ex-wokalistka Nightwish miejscami zagłuszała Sharon. Potem było Dangerous – złapało mnie dopiero około trzeciego, czwartego odsłuchania. Howard Jones (ex-głos Killswitch Engage) mnie wprost irytował w tym kawałku, Sharon kompletnie bez szału, warstwa instrumentalna robiła cały kawałek.

A jak WT wypada samo ze sobą? Tak jak pisałem – jakby kończyły im się pomysły. W Silver Moonlight fajnie się słucha jedynie okazjonalnego growlu, Covered By Roses brzmi za bardzo jak Shot In The Dark z wcześniejszej płyty, a Edge of the World swoim leniwym bicikiem aż za bardzo przypomina utwory Lany Del Rey. Ogólnie – jest jakiś czad, starają się jak mogą by nie wypaść z gry. Ale gdzieś wypadła ta ikra geniuszu z początków działalności.

Mógłbym tutaj już skończyć, ale jeszcze słówko o jednym duecie. Whole World Is Watching – na polskiej edycji mamy Roguckiego, reszta świata słyszy tam Dave Pirnera z Soul Asylum. Szczerze? Frontman Comy bije Pirnera na głowę. Piotr ze swoim angielskim wreszcie się porządnie podszkolił i brzmi równie emocjonalnie co po polsku, a głos Pirnera w tym utworze przypomina zgrzyt paznokci po szkolnej tablicy. Sam utwór brzmi idealnie na zakończenie albumu.

Hydra nie jest złą płytą, ale wiadomo że do Enter i Mother Earth jej daleko. Następnym razem, niech Sharon i panowie zamkną się w studiu na trochę dłużej i dowalą „więcej do pieca”.

7/10

KONKURS

Dobra, a teraz to na co najmocniej czekaliście.
Otóż, mam do oddania jedną Hydrę w edycji polskiej. Może być twoja!

2014-02-10 20.47.53 (2)

Chcesz ją? To musisz zrobić następującą rzecz:
-napisać do mnie maila na adres kiwdziu@gmail.com,
-w temacie wpisać „Rock n Karol KONKURS”,
– i podać nazwy trzech zespołów, których wokaliści byli lub obecni zaśpiewali gościnnie na nowym albumie Within Temptation.
Odpowiedź na to pytanie bez problemu znajdziecie w mojej recenzji, więc… na odpowiedzi czekam do 14 lutego 23:59. Nie podawajcie w mailu danych adresowych – o te dopiero poproszę zwycięzcę.

Powodzenia!!!