Po co nam Next Fest?

Po co nam Next Fest? post thumbnail image

Globalny sezon festiwalowy rozpoczęła niedawno skończona Coachella wyładowana gwiazdami, w Polsce my go teraz zaczynamy ze zgoła odmiennego kalibru – od młodych zdolnych w ciasnych przestrzeniach klubowych (i teatralnych). Już jutro Poznań zostanie po raz trzeci niemal w całości opanowany przez Next Fest Showcase Festival & Conference – duchowego spadkobiercę Spring Breaka. W kilkunastu miejscach Poznania zaprezentuje się ponad setka wykonawców z Polski i ze świata. Wykonawców w większości nieznanych szerokiej publiczności. Po co komu takie festiwale, gdzie duże nazwiska polskiej sceny muszą konkurować o uwagę z amatorami, często mającymi na koncie tylko jeden wydany utwór?
(utwory zamieszczone we wpisie to moje rekomendacje artystów tegorocznej edycji Nexta)


Na „tradycyjnych” (że tak ujmę) festiwalach organizatorzy muszą się ścigać o wielkie gwiazdy, mające zachęcić uczestników do wydania pieniędzy na kilkudniowe karnety, by ich mnogością przekonać nas, że wydatek ponad tysiąca złotych się zwróci w kilku koncertach. I oczywiście, jest to podejście jak najbardziej zrozumiałe – tak działa rynek koncertowy/festiwalowy, a my jako słuchacze już nawet jesteśmy nauczeni jak to działa. Dlaczego od tego zaczynam? Bo mimo coraz większego rynku festiwalowego, na tych imprezach już nie ma miejsca na małe wytwórnie, debiutantów bez wiralu na TikToku i muzyków nie mieszących się w mainstreamowej „pop-alternatywie”. Nie mówiąc już o zagranicznych wykonawcach bez dużego wsparcia marketingowego. A oni też muszą gdzieś grać i muszą nam dać się poznać.


Często scena lokalna (najczęściej ograniczająca się do jednego corocznego przeglądu kapel) nie wystarcza do zdobycia uwagi publiczności, nie mówiąc już o menadżerach, bookerach i pracownikach wytwórni muzycznych, którzy każdego dnia próbują przedzierać się przez setki maili od początkujących muzyków. A chyba wszyscy zgodzimy się, że to muzyka na żywo ma największą siłę przekonywania. Zarówno tych ludzi zwykłych jak i tych zajmujących się muzyką biznesowo.


I wtedy na zielono wchodzi Next Fest, który stawia właśnie na aspekt poznania młodych, zdolnych z tymi którzy pomogą im rozbłysnąć na muzycznej mapie – publiczności głodnej nowości oraz przedstawicieli branży muzycznej i eventowej, która licznie się na ten festiwal stawia. Zarówno pod interesem szukania nowego narybku do wytwórni jak i do wypromowania tego co już mają. Bowiem ten festiwal jest pełny również małych labeli, które dopiero tam mogą nam pokazać że ich portfolio jest nie gorsze od Universala i Warnera. Nawet takie wytwórnie jak Kayax czy Sony Music Poland w ramach swoich własnych showcase’ów nie ściągnęły tam flagowych twarzy (a mają ich sporo). Zamiast tego zabierają świeżych debiutantów na próbę sił w showcase’owych warunkach. I to się bardzo chwali.


Z kolei dla takich nazwisk jak Grzegorz Turnau, Marcin Masecki czy Sarsa – czyli tych mających już ugruntowaną pozycję w branży – Next Fest jest okazją do pokazania się z nowej strony. Nie tylko jako przystanek trasy koncertowej aktualnie promowanego albumu (jak w przypadku Meli Koteluk i Grubsona), ale jako zapowiedź czegoś nowego. Więc możemy spodziewać się całkowitych nowości od tychże wykonawców. Podobnie rzecz ma się z powrotami Wojtka Łozowskiego (millenialsi mogą go pamiętać jeszcze z czasów prowadzenia MTV Polska lub zespołu Afromental) czy Piotra Roguckiego (już bez Kuby Karasia, a więc całkowicie solo). Nawet ci najbardziej znani przyjeżdżają tam jako ktoś „nowy”. Chociaż ja osobiście jestem zdania, żeby na tym festiwalu najpierw dać szanse tym zupełnie nowym.


Nergal, trzy lata temu zapytany o radę dla młodych zespołów, odpowiedział z zaskakującą szczerością, żeby młodzi ludzie nie zakładali nowych kapel i nie parali się w ogóle robieniem muzyki, bo mamy jej już za dużo. I całkiem niedawno w kolejnym wywiadzie podtrzymał te słowa, argumentując to statystyką z serii „miliony nigdy nieodsłuchanych utworów na Spotify” oraz „za mało klubów i weekendów na jeszcze więcej muzyki”. Patrząc na to że takie imprezy jak Next Fest wciąż istnieją i cieszą się zaufaniem publiczności głodnej nowej muzyki, widać że nikt go nie słucha. I bardzo dobrze. A i niech ktoś mu powie, że wiele z tych milionów utworów jest generowanych przez AI, a ludzkość nadal ceni tę muzykę wykonywaną na żywo nawet w najciaśniejszych klubach. I to nie tylko na Next Fest, ale i na innych festiwalach showcase’owych w naszym kraju.

Karnety na Next Fest wciąż są dostępne! Do zobaczenia w Poznaniu!!!

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *