Fryderyk prawem, nie towarem!

Fryderyk prawem, nie towarem! post thumbnail image

Z Fryderykami jest trochę jak z „Kevinem” w telewizji na święta. Trochę się na to czeka, trochę się udaje, że nas one nie obchodzą, ale każdy dorzuca coś do nich w temacie, a one same trwają wciąż od 1995 roku. Z tym, że „Kevina” co roku oglądamy zawsze tego samego, a Nagrody Akademii Fonograficznej co roku robią coraz więcej i inaczej, byle tylko przykuć naszą uwagę. Muszę im wreszcie przyznać – od zeszłego roku udaje im się to całkiem nieźle.

Przez całe lata we Fryderykach drażniła mnie ich swoista „elitarność” – wstęp na galę mieli wyłącznie artyści, dziennikarze i osoby bezpośrednio związane ze ZPAV, a galę można było oglądać w TV… retransmitowaną. Co w erze Internetu było od paru lat co najmniej bezsensowne, bo siadając do telewizora mogliśmy już znaleźć wyniki na twitterach dziennikarzy. Agencja LIVE, która od zeszłego roku przejęła produkcję imprezy, zdecydowanie miała na celu „oddać Fryderyki słuchaczom”. Impreza przeniesiona do Katowic jest transmitowana na żywo w TVN, można kupić bilety na uroczystą galę, powróciła Nagroda Publiczności (w tym roku jeszcze nie ma informacji na jej temat) oraz powstał Festiwal, będący swoistym afterparty, na którym pojawia się cała plejada polskiego muzycznego mainstreamu. Wszystkie te rzeczy nawołują do słuchaczy „chodźcie do nas, świętujcie z nami”. I prawidłowo – bo ilość Fryderyków na półce swoją drogą, ale to publiczność decyduje o czyimś być albo nie być. Dlatego bardzo dobrze, że dano tę imprezę również dla niej, a nie tylko dla poważnych ludzi z Akademii Fonograficznej.

No to teraz podyskutujmy sobie o kilku tegorocznych nominacjach.

ALBUM ROKU POP
Natalia Przybysz w 2015 wygrała Fryderyka w kategorii rockowej, pokonując m.in. Behemotha (przy ogłoszeniu nominacji wtedy niemal wszystkie media śmiały się z tego zestawienia), a teraz zaliczają ją do popu, każąc jej konkurować z Baranovskim, Mrozem, Margaret i Roksaną Węgiel. Mimo tego, że ostatnie dwa albumy Przybysz wcale nie są stylistycznie odmienne od tego nagrodzonego. W tym roku przyznałbym statuetkę Mrozowi – jako uhonorowanie dla długiej artystycznej drogi, jaką przeszedł od czasów Milionów monet. Poza tym, Aura to kawał solidnie wyprodukowanego męskiego pop/R&B, którego w Polsce jest jak na lekarstwo.


ALBUM ROKU POP ALTERNATYWNY
W tej kategorii zdecydowanie mogłaby się znaleźć wcześniej wspomniana Przybysz, zamieniając się na miejsca chociażby z Sanah. Której – moim zdaniem – nie powinno jeszcze tu być, bo EPka, w której prawie nie ma premierowych utworów, nie pasuje do towarzystwa pełnoprawnych albumów Sojki, Fisza, Zawiałow i Króla. I strzelam, że największa walka w tej kategorii w kuluarach Akademii rozegra się między tą ostatnią wymienioną przeze mnie dwójką.


ALBUM ROKU HIP-HOP
W 2019 w tej kategorii wyróżniono aż trzech zwycięzców i wszyscy z nich w tym roku znowu są w stawce o statuetkę (Taco, O.S.T.R. i PRO8L3M), a ich konkurencją tym razem są Pezet i Sokół. I jestem skłonny się założyć, że Fryderyk powędruje w łapy Pezeta – za sam fakt jego powrotu.


ALBUM ROKU ELEKTRONIKA
Cztery kobiety –Natalia Nykiel, Mery Spolsky, Novika i Zamilska. Wszystkie bardzo zdolne, każda zdołała już wypracować własną markę i sporą bazę fanów, nie można żadnej z nich postawić wyżej od pozostałych. Bo chociaż stoją w jednym gatunku, to każda jest przebojowa na swój wyjątkowy sposób… a obok nich ON. Wszechpotężny Etyzer, Wysłannik Istot Galaktyki Światła. Mój zwycięzca tej nagrody – Jacek Stachursky. Mówię serio. Ta nagroda powinna trafić do niego.


ALBUM ROKU ALTERNATYWA
Ostatni album Łąki Łan mógłby spokojnie trafić na listę elektroniki, a Ralph Kamiński do popu alternatywnego. Tak czy siak, polska branża muzyczna i tak już wybrała zwycięzcę w tej kategorii – czy raczej zwyciężczynię, jej wcześniejszymi pochwalnymi recenzjami, wypchanymi po brzegi salami koncertowymi w Europie. Fryderyka zdobędzie Hania Rani.


ALBUM ROKU METAL
Kiedy już przestanie nas boleć głowa po facepalmie na widok Nocnego Kochanka na tej liście, zobaczymy tam 4 całkiem niezłe albumy – Black River, Jelonka, Hunter oraz Batushkę. I przyznam szczerze – z całej tej czwórki mam naprawdę niezły dylemat, komu ta nagroda należałaby się bardziej. Jeśli Fryderyk miałby choć trochę pomóc zwiększyć czyjś rozgłos na polskiej scenie, to ja poproszę go dla Batushki.


ALBUM ROKU ROCK
Cholernie mi szkoda chłopaków z Sonbird. Nawet nie mają po co się cieszyć z nominacji za naprawdę fajny debiut studyjny, bo trafiła im się prawdziwa grupa śmierci, z samymi wyjadaczami polskiej branży z dużych wytwórni. Chciałbym bardzo się mylić, ale rywalizowanie z Voo Voo, Porterem i Muńkiem Staszczykiem jest z góry skazane na porażkę. Kto wygra z tej trójki? Obstawiam zespół Waglewskiego lub Muńka.


FONOGRAFICZNY DEBIUT ROKU
Chyba tutaj mamy największe zróżnicowanie stylistyczne – subtelna Hania Rani, przebojowe Viki Gabor i Sanah, reprezentacja rapowa Schaftera oraz Ania Karwan, która wreszcie wypłynęła na nurty mainstreamu. Mam takie marzenie, żeby nagrodę odebrała Viki – jako symboliczne oddawanie sceny nowemu pokoleniu, kiedy to starzy wyjadacze naszej sceny ogłaszają zawieszenie karier. Ale jestem w tym momencie 100% pewien, że wygra Hania.


Tegoroczne rozdanie Fryderyków odbędzie się 14 marca w katowickim Międzynarodowym Centrum Kongresowym, a dzień później w tym samym miejscu odbędzie się afterparty pod nazwą Fryderyk Festiwal, na którym zagrają m.in. Baranovski, KęKę, Natalia Przybysz i Daria Zawiałow. Rozdanie będzie można oglądać na żywo w TVN, ale jak macie możliwość, to wpadnijcie do Katowic, bo bilety są w całkiem przyzwoitej cenie. Też będę próbował. I trzymał kciuki za Stachursky’ego i Mroza.