Ursynalia 2013 właśnie dobiegły końca. Sami mniej lub więcej wiecie co się zaczęło dziać jeszcze przed ich rozpoczęciem. Wszyscy już pewnie zdołali postawić krzyżyk na Ursynaliach. Powiem szczerze, też najpierw drwiłem z niekompetencji organizatorów, ręce mi opadały po kolejnych oświadczeniach zespołów wycofujących się z zagrania na imprezie. Ale teraz, gdy emocje już opadły, miałbym do was jedną prośbę – nie skreślajcie Ursynaliów.
Przede wszystkim, zajmijmy się sednem sprawy o której huczy cały polski internet (a przynajmniej ta jego muzyczna część). Największy ból dupy wszyscy toczyli o odwołanie ZZ Top i Bad Religion. Oba bandy wycofały się z udziału w Ursynaliach praktycznie w ostatniej chwili, tłumacząc się krótko iż organizatorzy nie dopełnili warunków umowy. Później z tymi samymi słowami odwołał się nasz rodzimy Anti Tank Nun. I coś, o czym nie szumiano tak głośno – organizatorzy chcąc ciąć koszty odwołali występ Steve’a Aoki’ego na scenie namiotowej.
I o to mamy szum. „Bo się nie ogłasza zespołu przed podpisaniem umowy!” „Tak to jest jak studenci chcą sobie robić Open’era!” – takie i inne kwiatki można było znaleźć na fanpage’u Ursynaliów, kiedy organizatorzy wystosowali pierwsze oświadczenie, które aż ociekało szczerością, i – to trzeba przyznać – dawało powody do kpin. Po przeanalizowaniu sytuacji na chłodno, dochodzę do wniosku, że internet odrobinę przesadził. Przecież odwołano raptem 4 zespoły, a cały line-up liczył ich ponad 30. Ursynalia nie stały przecież samym ZZ Top i Bad Religion. Było jeszcze HIM, Parkway Drive, 3 Doors Down, Bullet For My Valentine, Royal Republic, Soilwork i Motorhead. Czy to gorsze kapele niż ZZ Top czy Bad Religion? Ani trochę. Przy takim mocnym uderzeniu można było spokojnie zapomnieć że zabrakło dwóch zespołów na scenie (pomijamy sprawę z odwołaniem Five Finger Death Punch, bo tu nie zawinił nikt z Ursynaliów). Po co w dalszym ciągu te nerwy?…
Kolejną sprawą, która słusznie doprowadziła ludzi do agresji było nagłe obniżenie cen karnetów. Można było iść na 3 dni Ursynaliów za jedyne 120 zł. I tu wzięły nerwy wszystkich tych, którzy wcześniej kupowali je za dwukrotność tej sumy. Ludzie, wyluzujcie. Może zwyczajnie sprzedaż spadała, i SGGW potrzebowało się jakoś ratować? Nawet najbardziej drastycznie (bo faktycznie, w stosunku do ubiegłego roku ceny karnetów nieźle wzrosły). Tym bardziej, że ci którzy kupili wcześniej mieli miejsce w tzw. Golden Circle. Po co ten hałas?
Przede wszystkim doceńmy że organizatorzy nie schowali głowy w piasek i nie udawali że nic się nie stało. Stanęli przed nami, i powiedzieli wprost że „dali dupy” (obecnie to wyświechtane wyrażenie zostało zastąpione w oświadczeniu grzeczniejszym słowem), wytłumaczyli nam swoje zachowanie, i przeprosili. Chyba lepsze to, niżby mieli nie napisać ani słowem?
I jeszcze słówko do zwolenników wszelakich teorii spiskowych. Znajdźcie sobie jakieś ciekawsze hobby, niż tylko ciągłe obwinianie o wszystko Arkadiusza Michalskiego, i nazywając Ursynalia „Hunter Festem 2013”. Ło jeżu. Hunter Fest był 4 lata temu, a w porównaniu do Ursynaliów, to w tym roku nie odwołano prawie 1/3 line-up’u, a i żaden zespół nie napisał że promotor koncertu pierdolił ich w dupę. Nie wiecie co tak naprawdę stało za odwołaniem zespołów, więc wasze teorie będą naprawdę niewarte nawet przysłowiowej świeczki.
Ja jeszcze do końca kwietnia miałem wahania czy jechać na Ursynalia czy nie, a jedyne co u mnie przesądziło to finanse. Inaczej już od czterech dni bym był w Warszawie. Pewnie nieco zdenerwowany za ZZ Top, ale rekompensowałyby mi to możliwość wzdychania na Villie’go Valo oraz napierdalanie w pogo na Parkway Drive.
Przez ostatnie dwa lata z rzędu krew mnie zalewała z zazdrości że nie mogłem być na Ursynaliach. I chcę by w przyszłym roku mnie z tego powodu również zalewała, albo zalewał jedynie pot wyskakany na kampusie SGGW. Ursynalia – wierzę w was. Macie mój kredyt zaufania – nie spierdolcie tego.
(zdjęcie z nagłówka pochodzi z fanpage Ursynaliów na FB)
Rozumiem, ale moim zdaniem jak ktoś płaci kilkaset zł za karnet, bo jest fanem ZZ Top, to należy mu się jakieś lepsze wyjaśnienie, że „nie udało się”. Podejrzewam, że jak zwykle jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
No i pogubiłem się już w tych wszystkich zmianach – moim zdaniem jeśli lista zespołów zmienia się tak bardzo (dwa kluczowe, sorry, dla mnie HIM nijak nie ma porównania do ZZ Top czy Bad Religion) to każdy powinien mieć możliwość zwrócenia zakupionego karnetu i zwrotu pieniędzy. Można było zwrócić karnet?
Można było odzyskać 10% sumy za karnet. Organizatorzy też obiecali że ci co kupili karnety po ogłoszeniu ZZ Top będą mogli kupić karnety na przyszłoroczną edycję za 50% ceny.
To strasznie słabo. Za rok to nie wiadomo kto będzie grał, rzucą jakieś słabe kapele, bo pewnie będą mieli mniejsze wpływy z tańszych karnetów. Moim zdaniem bilet to umowa i w sensie prawnym zmiana warunków z jednej strony uprawnia drugą do odstąpienia i tym samym żądania zwrotu pieniędzy.
Poważnie zastanawiałem się czy nie jechać na Motorhead, ale zacząłem wątpić czy przyjadą.
Karol, obwinianie Michalskiego jest mimo wszystko niebezpodstawne. Obecność tego pana może stanowić powód do niepokoju, jeśli policzyć na ile kasy okantował ludzi do tej pory przy okazji na przykład Hunterfestów (bo nie tylko przy edycji 2009 były jaja), nazwami ilu zespołów bezprawnie posłużył się do promocji swoich imprez i od ilu osób wyłudził dane osobowe przy okazji internetowej niby-rejestracji na nie istniejące pole namiotowe. Nic nie wiem o tym, żeby poniósł tego konsekwencje, co mnie zresztą ciut dziwi. Wiem za to, że przy wszystkich swoich „potknięciach” wydawał takie właśnie, ujmująco szczere i kompletnie nic nie warte, oświadczenia.
Ja wiem i rozumiem że koleś niejedno mógł schrzanić wcześniej i teraz, ale to co robi internet to są jeszcze większe jaja. Poza tym, w 2009 powodu całego szajsu na Hunter Feście wycofał się sam Hunter (czyli w zasadzie flagowy zespół tej imprezy), a w tym roku zagrali na Ursynaliach bez żadnych pretensji. A myślę że wiedzieli o istnieniu Michalskiego w sztabie organizatorów.