Na nowej płycie Lany Del Rey zdążyłem postawić krzyżyk jeszcze zanim się ukazała. Bo jak niby mogła być dobra, skoro cztery oficjalnie wydane single nastrajały do depresji i były kompletnie beznamiętne? Album Ultraviolence mogę już wpisać na listę „najbardziej oczekiwanych i najbardziej rozczarowujących w 2014”. Tam gdzie na Born To