Tańce pod choinką, czyli świąteczne albumy 2023

Tańce pod choinką, czyli świąteczne albumy 2023 post thumbnail image

Nie wiem jak u was, ale mnie święta zaczynają się już na początku października, bo właśnie wtedy wychodzą pierwsze noty prasowe o nadchodzących premierach świątecznych albumów. Mało tego – niektóre z tych albumów wyszły jeszcze przed Halloween! A mnie przy tym wciąż śmieszy fakt, że takie albumy w większości nagrywa się jeszcze w czasie, kiedy słuchacze jeszcze siedzą na letnich festiwalach i ani myślą o Bożym Narodzeniu. Cóż – showbiznes nie zna litości.

Wszystkich nowo zgromadzonych informuję – nie wystawiam tym albumom żadnych ocen czy gwiazdek, bo doskonale wiem jaka jest idea bożonarodzeniowych albumów. Nie mają być przełomowymi dziełami, a jedynie specyficzną muzyką tła, działającą w jednym krótkim okresie roku. Pisząc o nich zwracam uwagę na dwa aspekty – jak bardzo wykonawca odszedł od tradycyjnego grania szlagierów i przerobił je na własną modłę oraz czy się wysilił na napisanie własnych piosenek świątecznych. Dla wprowadzenia, polecam mój wpis o świątecznych klasykach.

Niechaj tradycji tego bloga stanie się zadość i oto przedstawiam tegoroczne zestawienie bożonarodzeniowych albumów 2023 roku! Kolejność, jak zawsze, całkowicie losowa.

Cher

Świąteczny album od Cher. I serio, na tym można by skończyć opisywanie. Bo jest tu absolutnie wszystko czego można się od Cher spodziewać. Po pierwsze: sporo autotune’a – ale, jak to zawsze u niej, bardzo rozsądnie wykorzystanego. Po drugie: gości od sasa do lasa – Michael Buble, Cyndi Lauper, Stevie Wonder i… Tyga! Wiadomo, Cher się nie odmawia. Po trzecie: kilka świątecznych klasyków, takich jak Santa Baby, Run Rudolph Run czy Please Come Home For Christmas zaaranżowanych z werwą godną Cher. Po czwarte: premierowe piosenki artystki napisane wręcz pod imprezę przy choince. Świąteczne guilty pleasure? Po całości.

Samara Joy

Poznajcie najnowszą laureatkę nagrody Grammy dla Najlepszego Debiutu (pokonała w tej kategorii m.in. Maneskin i Wet Leg) oraz Najlepszego Albumu Jazzowego. Samara Joy ma za sobą świetny rok pełen sukcesów i wyprzedanych sal (12.04 artystka wystąpi w NOSPR), którego zwieńczeniem jest EPka A Joyful Holiday. W klimacie tradycyjnego jazzu, gdzie najwięcej mamy pianina i kontrabasu. Od autorskiego singla Warm In December poprzez kilka świątecznych coverów, a wśród nich klasyk Have Yourself a Merry Little Christmas oraz Twinkle Twinkle Little Me Stevie Wondera – te zaledwie 25 minut z Samarą brzmią łagodnie i pięknie. A zmysłowy i potężny głos (posłuchajcie O Holy Night) młodej artystki idealnie wkomponuje się w świąteczny nastrój. Dajcie jej szansę.

Pentatonix

Tak, znowu oni. Czwarty rok z rzędu. Dobra, już nie będę się znęcał nad stanem ich kariery, bo widocznie bycie nową Mariah Carey ich zadowala (zapewne najbardziej pod aspektem finansowym). W tym roku najpopularniejszy zespół acapella poszedł na całość – The Greatest Christmas Hits to aż 31 (!) bożonarodzeniowych piosenek, z czego – jak mówi info prasowe – 8 jest wydane tam premierowo. I jak to zwykle u Pentatonix, za dużo grzybów w jednym barszczu i wszechobecny patos. Nawrzucane całe mnóstwo świątecznych kompozycji bez konkretnego klucza. A słuchanie ich w wykonaniu zespołu przez półtorej godziny po jakimś czasie zaczyna się zlewać w niekończące się popisywanie. A gościnne występy m.in. Kelly Clarkson, Jazzmine Sullivan i Meghan Trainor nie pomagają na to. Zamiast wprowadzić mnie w atmosferę świąt, to mnie te wokalne popisy bardziej znudziły. I w tym miejscu chcę uroczyście obiecać, że jeśli ta kapela w 2024 znowu wyda album świąteczny – to sobie tym razem odpuszczę. Szkoda mi nerwów. I wam też odradzam.

PS. Ustalmy to wreszcie raz na zawsze – Hallelujah Leonarda Cohena NIE JEST piosenką świąteczną!

Wheatus

Tak, to ci od Teenage Dirtbag. Kariera nowojorskiej kapeli, niestety, skończyła się na tym hicie z debiutu w 2000 roku – żaden z kolejnych albumów nie był nawet notowany na listach przebojów. Zespół obrał strategię maksymalnego wyciągnięcia ile się da z tego przeboju i w tym roku przerobił go na… bożonarodzeniowy singiel. Teenage Dirtbag czy raczej Christmas Dirtbag jest tutaj kolesiem, o którym święty Mikołaj zapomniał i nie przyniósł mu nic na Gwiazdkę. Przyznaję, wypadło to naprawdę sympatycznie i z pomysłem. A na dokładkę, kilka napisanych na gitarę bożonarodzeniowych piosenek z humorem. Do posłuchania na luzie lub jako soundtack do przedświątecznego sprzątania.

Gregory Porter

Nierozstający się ze swoją czapką amerykański jazzman ze swoim pierwszym bożonarodzeniowym albumem. Christmas Wish Gregory’ego Portera jest albumem wręcz idealnym do puszczenia na rodzinne przyjęcie, bowiem bije z niego pełno klasy i elegancji. Do zestawu świątecznych klasyków – w tym Little Drummer Boy, Do You Hear What I Hear? i Cichej nocy – zaaranżowanych na pianino i kontrabasy Porter dołożył 3 autorskie utwory. Artysta apeluje w nich o wzajemną troskę, dzielenie się i pamiętaniu o cierpiących osobach, w szczególności w święta. Pozycja dla wszystkich, którzy chcą się nieco wyciszyć w przedświątecznym rozgardiaszu i przypomnieć „po co właściwie są te święta”.

Sabrina Carpenter

Amerykańska wokalistka od momentu powrotu z nowym albumem w marcu 2023 jest na fali wznoszącej, co mnie bardzo cieszy. Bo to utalentowana wokalistka i świetna artystka, która zasługuje na jak najwięcej uwagi. Sabrina w przerwie od trasy z Taylor Swift rzuciła nam świąteczną EPkę fruitcake (tak Amerykanie nazywają świąteczny keks). Króciutką – ledwie 15 minut – ale bardzo treściwą. Bo Sabrina lubi opowiadać dużo i z humorem. Singiel Nonsense w świątecznym wydaniu, teksty o kupowaniu prezentów i o wkurzaniu się na atmosferę Sylwestrową, a na finał – cover White Christmas. Innymi słowy, taki trochę obraz świąt widziany przez pokolenie Z, gdzie zamiast odbębniania obowiązków jest impreza przy choince. Jeśli lubicie Arianę Grandę – Sabrina również powinna wam się spodobać.

Tarja Turunen

Świąteczny album od niekwestionowanej królowej gothic-metalu i byłej wokalistki Nightwish. Trzeba przyznać, że jest to rzecz intrygująca w samym założeniu. Dark Christmas jest dokładnie takie jak się można po Tarji spodziewać – potężne, majestatyczne i hard-rockowe. Operowemu głosowi artystki towarzyszą ostre gitary, niepokojące warstwy smyczkowe i chóry dziecięce. W tych aranżach nawet All I Want For Christmas Is You czy Jingle Bells mają wręcz… horrorową atmosferę. Momentami aż nie idzie poznać tych szlagierów, dopóki nie skojarzymy słów – muszę sam przyznać, że aranżacje Wonderful Christmastime i Last Christmas wbiły mnie w fotel, kiedy się zorientowałem. Na albumie jest tylko jeden oryginalny utwór – tytułowe Dark Christmas. Jeśli lubicie święta w nietypowych klimatach lub macie w rodzinie jakiegoś metalowca – to już wiecie co puszczać. Ja osobiście będę do tego albumu wracał co roku!

Andrzej Piaseczny i Kacper Dworniczak

A na koniec, jedyny polski album w tym zestawieniu. Dla przypomnienia, Piaseczny już raz nas uraczył świątecznym albumem – w 2012 wraz z Sewerynem Krajewskim wydał Zimowe piosenki. Tym razem nagrał z gitarzystą Kacprem Dworniczakiem bardzo minimalistyczny album świąteczny. Nie ma tam nic poza głosem Piaska i skromnymi gitarowymi aranżami Dworniczaka. I kurde, to działa bardzo dobrze. W zestawie kilka klasyków jak Śnieg Grzegorza Turnaua (na albumie wyśpiewane z Czesławem Mozilem, który mocno „zaciąga Olafem” z Krainy Lodu), Ding Dong i Nie ma, nie ma ciebie Kayah, Kto wie? De Su czy na Na całej połaci śnieg. Do tego nowa aranżacja przeboju Miejsce gdzie czekam i premierowy singiel tytułowy. Serio, podchodziłem z lekkim sceptyzmem, a dostałem bardzo dobry polski album świąteczny – nienachalny, odpowiednio stonowany, bez „dzwoneczków” i słodzenia, wyśpiewany i nagrany z klasą. Pozycja dla każdego, mówię poważnie. Takich świątecznych piosenek mogę słuchać jak najwięcej.


Tak, tegorocznych świątecznych albumów było znacznie więcej niż powyższa ósemka: jak chociażby Brandy, Krystyna Prońko, Hauser czy zespół My Morning Jacket. Ale doszedłem do wniosku, że nie ma potrzeby pisać o dosłownie każdej bożonarodzeniowej płycie i skupiłem się na tych artystach, o których faktycznie mogę coś powiedzieć. Zatem, zostało mi tylko życzyć wam spokojnego czasu bożonarodzeniowego, byście odpoczęli, miło się najedli, nie kłócili przy stołach, a pod choinką znaleźli to, czego pragniecie. Zdrowych i wesołych świąt życzę!

PS. A tu zapraszam do wpisów o świątecznych albumach z poprzednich lat (tak, każdego roku jest jakiś album Pentatonix):
Last Christmas po raz enty, czyli świąteczne albumy 2020
To już naprawdę LAST Christmas, czyli świąteczne albumy 2020, cz. 2
I znowu leci Last Christmas, czyli świąteczne albumy 2021, cz. 1
Jeszcze coś z tych Świąt wyciśniemy, czyli świąteczne albumy 2021, cz.2
Cichej nocy nie będzie, czyli świąteczne albumy 2022

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *