Podstawowa kwestia na początek. Jestem entuzjastą wszelakiego coverowania – byle dobrego. Najbardziej lubię, gdy artyści biorą na warsztat utwory z zupełnie innej szufladki muzycznej, np. Lady Sovereing rapująca Sex Pistols, Jamie Cullum przerabiający Rihannę na pianinie, Marilyn Manson mierzący się z Patti Smith albo 30 Seconds to Mars robiące Björk. Ale dla mnie istnieją też takie utwory, których zwyczajnie się nie rusza. I jednym z takich jest kultowy utwór Nine Inch Nails – Hurt.
Zapewne je znacie. Jeśli nie w oryginale, to pewnie bliższa wam jest wersja Johnny’ego Casha, który w 2002 r. wydał ją na swym ostatnim wydanym przed śmiercią albumie. Każdy kogo znam spuszcza się nad tym coverem. Podobno samemu Trentowi się też spodobała ta wersja. A wiecie co ja o tym myślę? Że Cash zniszczył to doszczętnie.
Jeszcze tu jesteście? OK. To mam do was pytanie. Wiecie, o czym tak naprawdę opowiada Hurt? Patrząc na tekst, można by pomyśleć że to o nieszczęśliwym człowieku, nieszczęśliwej miłości, depresji. Blisko, ale nie dość. To utwór o samobójstwie. Albo inaczej – śpiewany przez samobójcę.
Album The Downward Spiral, z którego pochodzi ten utwór, jest albumem koncepcyjnym – wszystkie utwory jeden po drugim opowiadają spójną historię. W tym wypadku mamy los człowieka uzależnionego od narkotyków, przez które przeżywa tragiczną miłość, wpada w coraz głębsze uzależnienie, co kończy się samobójstwem. W przedostatnim utworze tytułowym wyraźnie słychać jak bohater w narkotykowym szale z uśmiechem strzela sobie w łeb, a potem mamy Hurt, które jest obrazem majaków powoli gasnącego umysłu samobójcy. Słowa I hurt myself today to see if I still feel nie są przenośnią jakiegoś psychicznego cierpienia. To zwykły ból fizyczny, odczuwany na mikrosekundy przed śmiercią bohatera, kiedy to jego krew i kawałki mózgu rozlewają się z głowy.
Co nam w tym miejscu oferuje swym coverem Johnny Cash? Ckliwą opowiastkę starszego pana o nieszczęśliwym długim życiu. Sorry Winetu – ja tego nie kupuję w żadnym calu. Nie kwestionuję zdolności wokalnych Casha czy jego gry na gitarze. Ale robienie z tego utworu takiej interpretacji jest dla mnie zbrodnią niewybaczalną. W całym swoim życiu i szperaniu internetu nie słyszałem ani jednego dobrego coveru Hurt. Na wszelakie interpretacje innych utworów NIN jestem bardzo otwarty, i z ochotą słucham, wiele pochwalam (np. Flyleaf genialnie zrobiło moje ukochane Something I Can Never Have). Ale nikt nigdy nie zrobi tak pięknego Hurt jak Trent Reznor. Nie ma mowy.
Karol,
obie wersje są naprawdę zacne i obie różne. Johny Cash zrobił to naprawdę niesamowicie klimatycznie. A imho największą siłą coveru jest to, kiedy jest wykonany tak, że nabiera nowego charakteru i znaczenia. Dlatego ja je traktuję jako dwa oddzielne, równie zajebiste numery.
Polecam wersję wykonaną wspólnie przez Reznora z Davidem Bowie. Zresztą cały wspólny koncert warto posłuchać.
Znam. Jest świetna!